Zamordowanie księdza podczas mszy w Saint-Étienne-du-Rouvray było z oczywistych przyczyn głównym tematem francuskich wiadomości. Tak było przedwczoraj, w dzień morderstwa, również wczoraj. Ale oprócz informacji o śledztwie były i inne elementy. Wieczorny dziennik zaczęła relacja z mszy w Notre Dame, z udziałem Hollande'a, Sarkozy'ego i innych polityków. Tłum przed katedrą, do którego dołączyli turyści. Potem relacja z Światowych Dni Młodzieży - głównie reakcje francuskich pielgrzymów na wydarzenia we Francji. Przyjechało ich 35 tysięcy. Jest biskup Rouen, który wróci do kraju. Ponad pół dziennika kościoły, księża i krzyże.
Alain Finkielkraut, niepoprawny filozof żydowskiego pochodzenia pisze: "Wszyscy jesteśmy francuskimi katolikami". Prezydent mówi: "Zabić księdza, to sprofanować republikę". Ojciec Christian Vénard w swoim komentarzu wzywa Francję do pogodzenia się ze swoją dwutysięcletnią historią, a więc i z katolicyzmem. Są to słowa, które od dekad były trudne do usłyszenia w przestrzeni publicznej.
Czy jak trwoga, to do Boga? A może nie tylko - czyżby po latach był czas na refleksję?
